top of page
Szukaj

O tym, jak świadomość ciała przynosi nam wolność

Zaktualizowano: 27 gru 2019


Ciało jako niewolnik

W naszej kulturze uczymy się traktować ciało instrumentalnie. Ono ma nam służyć. Do różnych celów: ma być sprawne, dobrze wyglądać, ma być zadbane, najlepiej określonych kształtów i kolorów, ma nie boleć, ma ładnie pachnieć, ma być źródłem przyjemności - krótko mówiąc, nakładamy na nasze ciała mnóstwo ograniczeń, nakazów i zakazów. Jest jak niewolnik i bywa bohaterem. Częściej jednak "dostaje" mu się za to, że nie spełnia stawianych mu wymagań. Wytrzymuje okropnie dużo. Należy dodać, że sposób, w jaki odnosimy się do swojego ciała i jak odnoszą się do niego inni ludzie (kiedyś nasi rodzice, bliscy, otoczenie), pozostawia na nim wyraźne ślady. Często są to ślady przykre i bolesne.

Olbrzymi bagaż zamknięty w jednym ciele. I jeśli mamy to szczęście, to w ciele sprawnym. Ta super inteligentna maszyna doskonale potrafi z nami współpracować. Jest naszym wehikułem, narzędziem, towarzyszem, ostrzega, daje przyjemność, bywa źródłem bólu.

Pomimo tych wszystkich zalet i funkcji, które ciało spełnia, najczęściej nie jest akceptowane takim jakie jest w danym momencie. Jeśli tylko schudnie, przytyje, wyprostuje się, będzie bardziej jędrne, sprawne i elastyczne... to zostanie w końcu przyjęte i ukochane - taka jest retoryka ego. Ale ta majacząca obietnica ostatecznie i tak nie zostaje wypełniona. Bo w świecie ocen bazujących na określonym przekazie kulturowym stan idealny nie zostaje nigdy osiągnięty.

Ciało nas słucha, ale czy my słuchamy swojego ciała?

Troskliwe zajmowanie się ciałem: zdrowe karmienie go, wprawianie w ruch, pielęgnowanie, nie jest bez sensu i znaczenia. Ten przekaz kulturowy służy do budowania raczej zdrowia, niż choroby, sprawności, niż niemocy. Słusznie.

Zbyt często jednak pomijamy w obszarze troski o ciało bycie z nim w bliskiej i życzliwej relacji. Ale co to w ogóle miałoby oznaczać?

Przede wszystkim oznacza to zauważanie ciała - obejmowanie go uwagą nie z oczekiwaniem, żeby było jakieś, ale dlatego, że ono po prostu jest. Nic więcej. Dostrzeganie ciała jako "aktora" codziennego życia, nie tylko wtedy, gdy mnie boli, albo gdy jest super przyjemnie (intensywnie pobudzone zmysły), ale też w tedy, gdy po prostu jestem: idę, jem, pracuję przy komputerze, jestem z kimś w kontakcie itd. Czuję doznania płynące z ciała, dopuszczam jego sygnały do pola mojej świadomości, intencjonalnie kieruję uwagę na moje ciało, które czuje rozluźnienie, a może napięcie, mrowienie, pulsowanie, albo kłucie.. Ciało staje się w ten sposób uczestnikiem świadomego życia - jeszcze jedną płaszczyzną do "zamieszkania" przez moją świadomość. Moja świadomość wykracza poza głowę - jestem już nie tylko dlatego, że myślę. Jestem, ponieważ czuję moje ciało.

Wraz z rozwijaniem praktyki uważności zaczynamy zauważać jak dużo czasu spędzamy zagubieni w świecie myśli, które w swojej ogromnej części stanowią powtarzane iluzje - coś, czego faktycznie nie ma, a co rozwija się na fali rozpędzonego umysłu: wewnętrzne fabuły na temat przeszłości i przyszłości, fantazje, plany, wspomnienia, interpretacje, oceny i ... znowu od początku... Kiedy zauważamy tę wewnętrzną rzeczywistość stale zajętego umysłu, zaczynamy także odkrywać inne "miejsca", czy płaszczyzny naszego bycia. Mogę być zanurzona w strumieniu myśli, ale mogę też z niego "wyjść" i go obserwować, mogę także mieć świadomość ciała, które jest zawsze obecne w tu i teraz, i mogę w nim częściej "przebywać" moja uwagą.

Ale po co do diabła mielibyśmy to robić? - zapyta strapiony adept Body Scanu (ćwiczenia uważności, które polega na obejmowaniu uwagą doznań płynących z poszczególnych części ciała), albo właściciel ciała zbolałego od siedzenia na poduszce medytacyjnej.

Obecność świadomości w ciele przynosi daleko idące korzyści.

Kiedy piszę "daleko" idące korzyści, to mam na myśli fakt, że świadomość ciała jest furtką do zyskiwania wolności.

Zacznijmy jednak od początku.

Odpowiadanie na potrzeby

Po pierwsze: ucząc się dostrzegania subtelnych wrażeń w ciele budujemy zdrową relację do ciała. Ono wysyła nam masę sygnałów, często niezauważanych albo pomijanych, ponieważ większość czasu przebywamy w głowie pochłonięci myślami. Ciało mówi: "boli", "jest przyjemnie", "niewygodnie", "jestem głodne", "potrzebuję wstać", "jestem już najedzone", "czuję napięcie", "chcę tego więcej" - i te komunikaty są przez nas słyszane, albo i nie. Znacie takie sytuacje ze swojego życia, w których zaniedbujecie swoje ciało, ponieważ jesteście w trybie robienia innych rzeczy? Sytuację przejadania się, jedzenia bez kontaktu z tym, co jemy, albo unieważniania sygnałów bólu, niewygody, dyskomfortu? Branie ciała pod uwagę daje możliwość sensownego odpowiadania na informacje, których nam dostarcza i podejmowanie konkretnych działań: odpoczywam, robię sobie przerwę, jem kiedy tego potrzebuję i ile potrzebuję w kontakcie, działam, ale nieco wolniej, spieszę się, żeby zdążyć, ale bez niepotrzebnego napinania się itd.

Doświadczanie przyjemności

Po drugie: obecność w ciele i zmysłach pozwala widzieć, czuć i słyszeć więcej. Stajemy się bardziej przytomni na świat zewnętrzny i codzienny z nim kontakt. To może przynieść nam masę przyjemności, "flow" - uczucia przepływu, radości płynącej z bycia obecnym w bieżącej chwili. Prostota cieszy. I do tego jest jeszcze wystarczająca.

Zatrzymanie kompulsywnego umysłu

Po trzecie: osadzenie uwagi w ciele pozwala zwolnić obroty kompulsywnego umysłu i przerwać automatyczny mechanizm samonapędzającego się strumienia myśli, przejmowania się, myśli lękowych, obsesyjnego wspominania przeszłości itp. Kiedy jem to jem, kiedy idę, to idę, kiedy wypoczywam, to wypoczywam, kiedy pracuję, to pracuję. Zjednoczenie umysłu i ciała przynosi prostotę, spokój i rozluźnienie, którego bardzo pragniemy. Często nie wiemy jednak, jak go osiągnąć, kiedy nasz małpi umysł hula. Właśnie w ciele "mieszka" zatrzymanie i wytchnienie.

Wolność od iluzji

I po czwarte: na najgłębszym poziomie to właśnie obserwacja i intymny kontakt z ciałem w procesie medytacji jest drogą zyskiwania wglądu w zmieniającą się rzeczywistość, w której bardzo często to my sami tworzymy sytuację cierpienia. Iluzja, którą serwuje nam ego i podszepty naszego "neurotycznego" umysłu mogą mieć mniejszy wpływ na nasze samopoczucie i stajemy się mniej zależni od tego, jak i co myślimy o sobie i o świecie.

Fakt, że możemy rozwijać świadomość swojego ciała, to prawdziwy skarb. Obyśmy z niego korzystali.

1456 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page