top of page
Szukaj

Czasami jestem jak góra


Ostatnich kilka dni spędziłam w górach.

Z jednej strony, jak to bycie w naturze - po prostu dało mi ukojenie.

Góry mają oprócz tego jeszcze tę jakość, którą w praktyce uważności chcemy kultywować: stabilność i ugruntowanie. Niezależnie od jakichkolwiek warunków pogodowych i okoliczności przyrody: góra po prostu jest. Mamy się od tej obecności czego uczyć.

Nami na co dzień "miota": już jedno słowo jest w stanie reaktywować silną emocję i łańcuch zdarzeń gotowy. Co tu dopiero mówić o "porywistym wietrze", albo o prawdziwej życiowej "ulewie".

Bycie jak góra nie oznacza jednak bezwzględnego nieporuszenia, odporności skały, pełnej obojętności. Ono oznacza raczej dostęp do części nas samych, która jest niezależnie od wszystkiego. To z tego miejsca możemy po prostu towarzyszyć zmieniającym się okolicznościom życia, falującym nastrojom, grze wzlotów i upadków i jak się okazuje - nie rozpadamy się.

Chłonięcie stateczności gór, mierzenie się z ich masywnością, i jednocześnie uświadamianie sobie swojej kruchości, podrzuca też niezbędną do życia pokorę. Daje okazję do ponownego nabrania przytomnej perspektywy - dystansu do siebie i tego, co dzieje się w moim życiu. Koniec świata jest gdzie indziej, niż myślałam.

Zaufanie, że mam wszystko co potrzebne do bycia dla siebie samej niezawodną towarzyszką doli i niedoli daje mi sporo pokrzepienia.

Zapraszam Was do medytacji góry.


183 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page