Jakby to powiedzieć, żeby zabrzmiało interesująco... Wcale nie proste...
O Matko! Znowu ten oddech. Hmmm. Co może być ciekawego w oddychaniu?
No więc, im bardziej w las, tym bardziej interesuje mnie oddychanie. Wciąż dobrze nie wiem, jak układ oddechowy jest zbudowany. Wiem, że mam płuca, a nie skrzela i pewnie więcej sobie przypomnę, kiedy moja najstarsza córka zacznie w szkole lekcje biologii. Od anatomii bardziej interesują mnie doznania fizyczne płynące z tego prostego jak drut faktu, że oddycham.
Dla mnie absolutnie fascynujące jest:
- że oddech dał mi moc w czasie trzech moich porodów i wiem, że może być prawdziwym ratunkiem, kiedy boli (w ciele lub w sercu);
- że kontakt z fizycznymi doznaniami płynącymi z oddechu może być dla mnie źródłem dużej przyjemności. Szczególnie wtedy, gdy pozwalam sobie podążać uwagą za jego falowaniem - podążać, niczego nie przymuszając.
- że po oddechu jak po nitce docieram do rozpoznania moich emocji;
- że oddech pomaga mi zorientować się, że jestem tu i teraz, a czarny scenariusz rozpisywany w głowie jest jedynie moją fantazją. Przynajmniej na razie.
- że oddech pozwala mi poczuć łączność z całym żyjącym światem. Kiedy kładziemy się spać z moimi córkami lubię sobie i im przypominać, że w tej chwili, gdy tak sobie leżymy i świadomie oddychamy, to w tym samym momencie oddycha też nasz kot i wszystkie jeże zakopane pod liśćmi, i sarny i drzewa. I każda inna osoba, która właśnie kładzie się spać albo wstaje, też oddycha. To nas łączy.
- że od oddechu zaczyna się ta cała nasza przygoda i na nim też się kończy.
Jeśli macie ochotę na kilka minut świadomego oddychania, to zapraszam do wspólnej praktyki.
A jeśli mielibyście ochotę na przyjemną i lekką lekturę na temat oddechu, to polecam Wam pięknie wydaną "Sztukę oddechu".