top of page
Szukaj

A teraz po prostu uśmiechnij się


Nad muszlą klozetowa na "Konopnickiej" (miejsce, w którym prowadzę zajęcia) wisi kartka: "A teraz po prostu uśmiechnij się"

Lubię ją. Po skończonej czynności odwracam się, naciskam spłuczkę i widzę napis. Uśmiecham się, bo co mi szkodzi.

Kiedy byłam zbuntowaną nastolatką, a potem zbuntowaną dorosłą-nastolatką uznawałam, że uśmiech nie jest atrakcyjny. No przede wszystkim szkodził, moim zdaniem, wizerunkowi buntu. Uśmiech skutecznie unieszkodliwiał buzującą złość i "zadzior" (nie mylić z wacianym wyciorem Kasi Nosowskiej :). Posępna, nieco skwaszona mina podkreślała też, jak sądziłam intelekt - człowiek światły i myślący, nie uśmiecha się jak jakiś "głupek". Brak uśmiechu dodawał powagi.

W miarę upływu czasu trochę się zmieniło. Lubię się częściej uśmiechać i częściej też to robię. Lubię też ludzi, którzy się uśmiechają: do mnie, do świata i odpowiadają na uśmiech. To, co jest naprawdę ciekawe, to fakt, że "wywołany" uśmiech jest tak samo istotny, jak ten spontaniczny. Jest bowiem w stanie wpłynąć na nasz dobrostan. Uśmiechając się realnie wpływamy na biochemię naszego mózgu: uwalniane są neuroprzekaźniki dobrego samopoczucia - dopamina, endorfiny i serotonina. Powoduje to nie tylko większe odprężenie ciała, ale również może mieć wpływ na obniżenie akcji serca i ciśnienie krwi (źródło).

Szczęśliwie składa się tak oto, że uśmiech, który wpływa na nasz dobrostan, wcale nie musi być "darem łaski": sytuacji, sprzyjających okoliczności, czy ludzi wokół. Oczywiście cudownie jest, gdy uśmiechamy się z jakiegoś konkretnego powodu, czy w odpowiedzi na coś, co nam świat podsuwa. Możemy też jednak uśmiechnąć się najpierw - bez konkretnego powodu i dopiero zobaczyć co się stanie. Z otwartością. Wtedy jednak raczej, zamiast wpadać w wir myśli: "co za głupstwo! to i tak nic nie da...phf (fuknięcie) pozytywne programowanie działa jedynie na Amerykanów", czy też: "Och jak wspaniale, cały świat jest słońcem, a ja wielobarwnym kwiatem", po prostu doświadczaj wpływu uśmiechu na Twoje ciało: jak się układają mięśnie twarzy, co dzieje się z oczami, jak układają się kąciki ust, co dzieje się z oddechem, czy doświadczasz jakichś innych wrażeń być może w innych częściach ciała?

Mam trochę własnych doświadczeń z wywoływaniem u siebie radości, która zaczyna się niewinnie od "wymuszonego" uśmiechu. Cudowna w tym względzie jest joga śmiechu. Możesz wypróbować proste ćwiczenie, które niejednokrotnie robiłam z moimi dziećmi. One mają zwykle znacznie więcej swobody w tym względzie, niż dorośli.

Ć: Weź głęboki wdech, przytrzymaj powietrze a następnie wypuść je, śmiejąc się najgłośniej jak możesz, powtarzając "ha ha ha". I od nowa. I od nowa....

Działa - po dłuższej chwili wytrwałości (nie od razu śmiech przychodzi naturalnie) śmiejemy się do rozpuku.

Uwielbiam też 10 uważnych ruchów Thich Nhat Hanha, który jest absolutnym mistrzem "Just smile". Niezobowiązujący uśmiech, który towarzyszy wydechowi przy jednoczesnym wykonywaniu prostych ćwiczeń ruchowych, sprawia mi dużą przyjemność. Jest jednocześnie bardzo wnoszącym ćwiczeniem uważności.

Powodzenia :) :) :)


128 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page