top of page
Szukaj

Fundament mindfulness: CIAŁO


Kiedy siedzimy w kręgu i rozmawiamy o praktyce uważności w czasie spotkań 8 tyg. programu MBSR, to tak naprawdę uczymy się nowego języka. M. in. języka ciała. Zbliżamy się doświadczeń, odczuć, wrażeń, które zamieszkują ciało i pojawiają się w czasie praktykowania kolejno poznawanych ćwiczeń. Duży palec u stopy, lewy łokieć, przełyk, prawy pośladek, dolna część pleców, powieka - to wszystko zaczyna być dla nas interesujące. Drżenie, pulsowanie, łaskotanie, ciepło, wibrowanie, ucisk, chłód, wilgoć, suchość, a może kłucie, pieczenie? Przyglądając się z bliska, jakby przez mikroskop, wrażeniom w ciele, zdajemy sobie sprawę, że jest zdecydowanie więcej na rzeczy, niż tylko "BOLI!!!!!" i "NO, NIC NIE CZUJĘ" - pomiędzy jest cała gama subtelnych doznań, które można "usłyszeć", kiedy jest naprawdę cicho. Bez zgiełku dookoła i niepotrzebnych bodźców, zaczynamy słyszeć sygnały, nawet niewielkie, które mówią prze ciało: "żyję i mam się jakoś". Odkrywamy także, że kiedy ciało czuje, to "diabeł" nie śpi - umysł niemal nieustająco te wrażenia komentuje: przyjemne; nieprzyjemne; to może być, ale tamto muszę zmienić, bo zwariuję; za mocne; za słabe; nudne; boli; powinno być inaczej; po co to?...

No właśnie po co właściwie mielibyśmy robić tę "dziwną" rzecz, jaką jest kontaktowanie się wrażeniami w ciele? Zapytał wdzięcznie pewien gimnazjalista, który bierze aktualnie udział w programie ".b" w swojej szkole: "Proszę Pani, czy dzisiaj też będziemy kontaktować się naszymi stopami z podłogą?" :)

Większość czasu spędzamy w swoich głowach. A już szczególnie wtedy, gdy doświadczamy stresu. W głowie się bowiem martwimy, projektujemy katastroficzne wizje przyszłości, oceniamy siebie, innych i świat, wstydzimy się, wspominamy, wypominamy, ponownie analizujemy i jeszcze raz przemyśliwujemy. Dużo tego. W głowie jest spory zgiełk. Okazuje się jednak, że ciało, choć w całym tym procesie aktywnie uczestniczy i daje też o sobie znać poprzez ból i napięcie, to pozostaje z pola świadomości wykluczone. Znajduje się daleko poza nawiasem, bo najważniejsze staje się dla nas rozwiązanie tego, co rozwiązać się nie chce, za sprawą głowy. I tu kłopot: bo głowa, szczególnie w złej kondycji, napięciu i cierpieniu łatwo problemów nie rozwiąże, a już na pewno nie rozwiąże rzeczy nierozwiązywalnych. Np. jeśli problemem jest lęk przed wizją przyszłości, której nie ma, a która żyje sobie tylko w sferze myśli, bo przecież nie rzeczywistości.

Cierpiący umysł nie zawsze jest zatem najlepszym sojusznikiem. Jeśli zaś chodzi o ciało, to nie tylko w stresie jest ono pozostawione samo sobie. Często w życiu codziennym nawykowo dzielimy z panem Duffim z powieści Jamesa Joyce'a jego przypadłość, która polegała na tym, że żył on w pewnym dystansie do swojego ciała. ("Mr. Duffy lived a short distance from his body.") Przebywanie w świecie myśli nie jest złe samo w sobie. Może być cudowne i prowadzić może do wynalazków, innowacji, twórczości, przyjemnych fantazji. Jeśli jednak staje się jedynym sposobem naszego funkcjonowania, to ostatecznie staje się ograniczeniem. Jest wówczas koniecznością, a nie świadomym wyborem.

Zamieszkać ciało na nowo - oto wyzwanie stojące przed nami. Powrót do ciała staje się pierwszym krokiem na drodze rozluźniania uścisku umysłu ze sferą myśli. Ciało jest pierwszym fundamentem praktyki mindfulness, ponieważ to właśnie od niego rozpoczynamy "przekopywanie" utwardzonego gruntu umysłu, który kurczowo trzyma się swoich dobrze znanych myśli (zdecydowana większość myśli, które masz dzisiaj w głowie, była w niej także wczoraj. I jeszcze wcześniej. Jedynie niewielki ich % jest zupełnie nowej jakości). "Zaglądanie" do ciała jest drogą zapoznawania się z pracą umysłu. Kiedy patrzysz na płynącą rzekę z piękną przezroczystą wodą, w której skrywa się kamieniste dno, to czasem trudno w ogóle zobaczyć, że woda płynie. Dopiero kiedy wrzucimy na powierzchnię wody patyk, to zobaczymy wyraźnie, że nurt rzeki jest wartki, a woda niesie patyk z dużą prędkością. Patyk i woda w rzece to metafora dla umysłu i punktu referencyjnego, którego potrzebujemy, żeby zobaczyć sposób funkcjonowania umysłu. Tym punktem odniesienia może być oddech, wrażenia w ciele, dźwięki. Najczęściej, dopiero kiedy zaczynamy koncentrować się na oddechu uświadamiamy sobie ogrom myśli, które niepohamowanym strumieniem przepływają przez umysł. I nie dlatego, że siedzenie w medytacji samo w sobie wyzwala ten ogrom myśli. Raczej dlatego, że wcześniej "kąpiąc" się w wodzie (myśli) nie zdawaliśmy sobie z niej sprawy. Oddech staje się dla umysłu kotwicą, która powstrzymuje go przed odpłynięciem ze strumieniem myśli. Oddech stabilizuje uwagę. W ten sposób uczymy się pozostawać z doświadczeniem w ciele towarzyszącym oddychaniu, zamiast nawykowo wikłać się w mentalne opowieści. To jest sposób na pozostawanie w tu i teraz.

Pozwala to w dalszej kolejności na zaznajamianie się z wrażeniami w ciele. Uważność ciała, czyli świadomość doświadczeń natury fizycznej, uczy nas mentalnie przebywać w tym samym miejscu, co ciało. A ono jest zawsze w tu i teraz. To umysł błądzi i przez praktykę uważności chcemy go nauczyć powracania do chwili bieżącej, bo to jedyne miejsce w którym mamy szansę na świadome decydowanie, wybieranie odpowiedzi. Jest to droga do zyskiwania większej przytomności ("w jakim miejscu jestem?", "z czym jestem?"), i w efekcie wolności ("co chcę zrobić?", zamiast "do czego czuję się zmuszona/y?").


71 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page