top of page
Szukaj

Jon Kabat-Zinn - ważne spotkanie


To było dla mnie ważne spotkanie. I wcale nie wydarzyło się w jego czasie nic nadzwyczajnego. A jednak..

Niewysoki człowiek ubrany na czarno, sportowe sandały, niewielki plecak, a w nim olbrzymi bagaż doświadczeń.

Jon Kabat-Zinn, twórca programu Mindfulness Based Stress Reduction, który w 1979 roku postanowił przybliżyć ludziom Zachodu praktykę mindfulness w stricte świeckim kontekście. Medytacja dla pacjentów w szpitalu, którzy cierpią? Tak.

Kabat-Zinn poznał uważność poprzez praktyki buddyjskie i doskonale wiedział, że buddyzm, jak żaden inny system filozoficzny, zgłębia wiedzę na temat sytuacji ludzkiego cierpienia i pokazuje drogę uwalniania się od niego. Robi to z niezwykłą precyzją, opatrując swój „wywód” szczegółowymi instrukcjami. To zgłębianie oznaczające samodzielne poznawanie poprzez wewnętrzne doświadczenie, nie musi mieć absolutnie nic a nic wspólnego z religią. „Niemądrym byłoby powiedzenie, że grawitacja jest newtonowska, z racji tej, że odkrył ją Newton. Podobnie więc nie ma uzasadnienia mówienie, że uważność jest tylko buddyjska.” Ona jest w buddyzmie po prostu doskonale rozpoznana i starannie opisana.

Spotkanie z Jonem Kabatem-Zinnem w Imperial College London w ubiegłą środę było dla mnie było spotkaniem z wizjonerem.

Patrząc na niego, wiedziałam przecież, że stoi przede mną człowiek, który będąc mniej więcej w moim obecnym wieku, 38 lat temu, uwierzył, że ludzie mogą uczyć się medytacji w szpitalu, szkole, czy więzieniu, po to, żeby ulżyć swojemu codziennemu cierpieniu. To było zatem spotkanie z historią początku świeckiej medytacji na świecie. Ekscytujące. Moje oczy po prostu się do niego śmiały wyrażając podziw, szacunek, jak również słowo "dziękuję". Bo to właśnie dzięki niemu wspieram ludzi w uczeniu się praktyki uważności w ramach programu MBSR, który Kabat-Zinn ułożył w spójny 8. tygodniowy kurs redukcji stresu.

Było także spotkaniem z mistrzem.

Tenisowa piłeczka, której używa, by zobrazować ruch zanurzania się uwagi w wewnętrzny krajobraz, z taką samą łatwością spadała w dół, co jego słowa wpadały w moje uszy. Nie było zgrzytów. To były słowa lekkie i jednocześnie pełne znaczenia. Płynęły z gracją, i jednocześnie bez tych nieznośnych ornamentów, bez nachalności, bez przesładzania, które opowieść o uważności może zamienić w kicz. Ta cienka granica jest naprawdę cienka. A on jej pilnował. Lubię, gdy mówi. Jest obecny, w kontakcie, przy sobie, przy innych. I to, co pociąga mnie mocno, to jego zaangażowanie. Jest w tym przejmująca pewność, że jest tu, bo mu zależy, bo w końcu jak mawia „It is love affaire”.

Było to także spotkanie po prostu ze zwykłym człowiekiem.

Sala w Imperial College London pełna była ludzi na co dzień zajmujących się uczeniem innych praktyki uważności. Z całego świata.

W tym również z Polski :) (na zdjęciu od lewej spotkane przypadkiem i z radością: Agnieszka Guzicka, Dorota Bartyzel - Dukaczewska, ja i Ewa Kochanowska). Istny mix doświadczeń, osobistych historii, motywacji, stylów nauczania, osobowości – po prostu ogromna różnorodność. I w tym wszystkim Kabat-Zinn, jako jeszcze jedna historia - po prostu człowieka. W kontakcie z innymi raz okazywał miękkość, a innym razem, zdecydowanie i dużą bezpośredniość. Raz z dużą jasnością mówił co widzi i co jego zdaniem jest słuszne. Innym razem cofał swoje słowa, bo uznawał je za zbyt ocenne, osądzające, nietrafne. Dobrze go było zobaczyć również w takiej niejasności, niedoskonałości i pomieszaniu. Żaden z niego posąg z brązu, po prostu człowiek.


250 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page